Szkoła Teatru dla Nauczycieli
Szkoła Teatru dla Nauczycieli - podsumowanie 3 lekcji
Trzecie spotkanie z cyklu Szkoła Teatru dla Nauczycieli upłynęło pod znakiem pracy nad tekstem. Po rozgrzewce otrzymaliśmy scenariusz, będący hybrydą złożoną z motywów wziętych ze scenariuszy, które dziewczyny napisały jako praca domowa na poprzednie zajęcia. Dostaliśmy scenariusz sztuki Przedmarańcza, rozpisanej na akty i role. W ramach czterech aktów dziewczyny podzieliły się na grupy, w których ćwiczyły swoje scenki. Kluczem wyboru dla naszych reżyserów okazała się zmiana ról. Jeśli na ostatniej lekcji ktoś miał rolę mówioną, teraz dostał ruchową i odwrotnie.
Najliczniejszą aktorsko grupę stanowiła scena z pogrążającym się w finansowych tarapatach businessmanem, któremu w dodatku zwalają się na głowę różni petenci ze swoimi problemami i kłopotami. Bezduszna persona odprawia wszystkich natrętów z kwitkiem.
Następne dwie, dwuosobowe grupy ćwiczyły najeżoną dialogami scenę w prosektorium, gdzie żywych ludzi jest wprawdzie tylko dwóch, za to grają w otoczeniu ścielących się po podłodze trupów.
Trzecia grupka składała się z dziewczyn, które pracowały nad rozmową telefoniczną bohaterki z matką, zaś czwarta, miała bodajże zadanie najciekawsze, bo zagrać scenę z odciętą przez kobietę i zawiniętą w folię, głową jej kochanka.
Nasi reżyserzy: Róża i Szymon, pracowali z dwiema ostatnimi grupami. Szymon i jego grupa w pustym foyer teatru, w otoczeniu wielkich luster ćwiczyli rozmowę telefoniczną, która właściwie za każdym razem wyglądała inaczej. Zupełnie inaczej przebiegał dialog, gdy Szymon udawał telefonującą matkę, która niejako wymuszała odpowiednią intonację, a zupełnie inaczej, gdy dziewczyny musiały same dopowiedzieć sobie brakujące słowa dialogu.
Z kolei zajęcia z Różą odbywające się na Małej Scenie, to odnajdywanie swojej własnej wizji krwawej sytuacji z głową kochanka. Dziewczyny musiały wejść w role i wyobrazić sobie determinację, wściekłość, gniew, które doprowadziły do zbrodni i to bynajmniej nie w afekcie! Smaczku dodawało scenie to, że naczelnym uczuciem nie było bynajmniej poczucie winy, ale... fascynacja nową kobietą, jaką odkryły w sobie: pewną siebie, zadowoloną niczym leniwa kocica, morderczynię, która ze zwierzęcym erotyzmem delektuje się smakiem pomarańczy siedząc naprzeciwko ściętej głowy.
Trzecie spotkanie zakończyło się prezentacją scen na Małej Scenie. Jednym słowem, w całości, powstała niezła farsa.
opracowała Beata Cielecka
Na sobotnie zajęcia prosimy o zabranie ciemnych, najlepiej czarnych ubrań i wygodnych ciemnych butów.
Zobacz także: