Wioleta Baraniak

nauczyciel-konsultant

e-mail:

na zdjęciu Wioleta Baraniak

Refleksje na kanwie książki "Twoje listy chowam pod materacem. Astrid Lindgren i Sara Schwardt. Korespondencja 1971-2002".

 

W sytuacji epidemii być może część z Państwa doświadcza dyskomfortu z powodu utrudnień w bezpośrednim kontakcie z najbliższymi. Wymogi sanitarne skłaniają nas do tego, by troszcząc się o zdrowie swoje i najbliższych, zostać w domu.

Wspierający kontakt z drugą osobą to jednak nie tylko kontakt bezpośredni, chociaż taki większość z nas preferuje.

Przykładem tego jest historia 31-letniego kontaktu Astrid Lindgren i Sary Schwardt. Ich kontakt miał charakter korespondencji. Sara i Astrid nigdy się nie spotkały, jeden raz rozmawiały telefonicznie. 15 kwietnia 1971 roku Sara Ljungcrantz napisała do Astrid Lindgren swój pierwszy list. Miała wówczas 12 lat i jak każda nastolatka miała marzenia. Chciała zagrać w ekranizacji książki Gunnel Linde "Biały kamień" i sądziła, że Astrid Lindgren może jej w tym pomóc. Tak zaczęła się korespondencja nastolatki i dojrzałej kobiety. Astrid Lindgren miała bowiem wówczas 53 lata.

Klamrą zamykającą korespondencję jest "Naprawdę ostatni list do Astrid", napisany przez Sarę Schwardt w 2012 roku, gdy ta z kolei miała 53 łata i wyrażała zgodę na publikację tej bardzo osobistej korespondencji.

 

Cytuję poniżej wybrane fragmenty, skupiając się w arbitralny sposób na pewnych elementach ich kontaktu.

  • zdziwienie nastolatki, że ktoś traktuje ją poważnie i odpisuje na jej listy.
    "Z początku miałam nadzieję na odpowiedź. Ale nie można mieć wszystkiego. Nie pojmuję tego, że Ty naprawdę odpowiadasz na wszystkie listy i marnujesz pieniądze na 65-orowe znaczki" (s. 20)
    "Jest jedna rzecz, nad którą się głowie, a o której powinnam pomyśleć już dawno. Jakiś czas temu przeczytałam wszystkie listy od Ciebie (zachowałam je oczywiście). To było osiem bardzo-bardzo miłych listów. Nie można się nie dziwić, że tak ZNANA dorosła osoba poświęca tak dużo trudu i pieniędzy na tak nic nie znaczącą osobę, jak ja, która wcale nie jestem jakąś nadzwyczajną pisarką listów. Kiedyś dawno temu powiedziałaś na pewno w TV, że jest wiele dzieci, które do Ciebie piszą, i kiedy jakieś dziecko zadało sobie trud, żeby napisać to przecież musi się odpowiedzieć" (s.53)
  • o wadze zainteresowania tym, co inni do nas mówią czy piszą:
    "Cześć!
    W swoim poprzednim liście napisałaś, że moje kłótnie z babcią nie mogą uchodzić za coś, co Cię nie interesuje. Dzięki za te słowa!" (s. 115)
  • o subtelnej radzie, nie naruszającej, jak sądzę możliwości decyzji nastolatki i zrozumieniu dla jej emocji:
    "Piszesz, że czasami czujesz prawie nienawiść, ale kiedy babcia chodzi dookoła i płacze, to nagle zamiast tego czujesz czułość. »Ale tego ona nie wie«, piszesz. Czy nie możesz zdobyć się na to, by jej to okazać? Jeśli nagle dasz ujście tej czułości, nie sądzisz, że byłoby to dla niej cudowne – i dla Ciebie też?" (s. 114)
  • o reakcji na wiadomość o nieszczęśliwym zakochaniu się Sary:
    "Zakochanie się, nawet jeśli jest »nieszczęśliwe«, zwiększa życiową wrażliwość, to bezdyskusyjne. Może napiszesz mi i dasz znać, jak to jest. A ja nie mogę powstrzymać się, żeby Ci nie życzyć, aby Twoje zakochanie się, tak szybko, jak to możliwe, zostało uleczone przez inne zakochanie się, które nie będzie tak beznadziejne jak to" (s. 140)
  • odpowiedź na list, w którym Sara pisze o siebie, że jest głupia:
    "Mówisz, że jesteś głupia, ale nie jesteś, mogę Cię zapewnić. A jeśli jesteś trochę ospała akurat teraz, to myślę, że to przejdzie. A wtedy chciałabym, abyś zdołała wymyślić, kim c h c e s z zostać, i potem morderczo na to pracować. Jeśli będziesz podejmować tylko dorywcze prace, które właściwie Cię nie interesują, to życia pewnie nie da się odczuć jako szczególnie wartego, by żyć, a ja życzyłbym Ci abyś miała przeogromną chęć życia." (s. 146)
  • fragment listu 53-letniej Sary Schwardt, zawierający jej refleksje na temat wieloletniego listowego kontaktu z Astrid Lindgren:
    "Teraz rozumiem swoje życie. Istnieje w nim kolor i światło, którego wcześniej nie widziałam. Krytycznie traktowałam rezultat wszystkiego, co robiłam. Krytycznie czytałam moje listy do Ciebie (...). Potem ujrzałam to, co świeciło. Piękne świeciło wszystko, każde wspomnienie i każdy mały dziecinny PS."
    Sara 53 (s. 229)

Ten ostatni fragment pokazuje, że do tego, co zawierała korespondencja z Astrid, Sara wracała w różnych momentach życia. Astrid zresztą też. I mimo że nigdy się nie spotkały, udało im się zbudować pewien rodzaj wspierającego kontaktu.

Mam nadzieję, że fragmenty tej korespondencji dają jakiś przedsmak wielości treści tej publikacji. Zdumiewającej publikacji ze względu na jej osobisty, biograficzny ton, ale... nie zdumiewającego kontaktu. W moim przekonaniu jest to bowiem naturalny przykład działania czynników ochronnych dla prawidłowego rozwoju psychicznego, o których traktuje koncepcja resilience.

Teraz, gdy wysiłki skupione są na walce z koronowirusem, wydaje się, że warto pamiętać o pozytywnej sile kontaktu. Z psychologicznego punktu widzenia potrzebujemy teraz bowiem, w większości pozostając w domach, kontaktu, który pozwoli nam zachować spokój, poczucie wpływu na sytuację i podtrzyma nadzieję, nie zaprzeczając przy tym, powadze tej sytuacji.

Numeracja stron pochodzi z wydania z 2015 roku, kiedy to zbiór korespondencji ukazał się w wydawnictwie "Nasza Księgarnia".

Wioleta Baraniak

Opublikowano 26 marca 2020
Zmieniono 1 kwietnia 2020
Wróć