Tak się złożyło, że tegoroczne warsztaty wakacyjne upłynęły w większości pod hasłem: Jak lepiej uczyć, by nauczyć. Sporo więc w nich było zagadnień dotyczących motywacji i pracy nad kreatywnością ucznia. Na warsztatach Żeby im się chciało chcieć... poznawaliśmy techniki dotyczące motywacji nauczyciela, który sam będąc twórczym człowiekiem, będzie w taki sposób działał na ucznia. Świetnym sposobem na aktywizowanie ucznia jest metoda webquest, której uczyliśmy się na zajęciach, bo wiedza zdobyta tym sposobem, jest niejako "przemycona", a nie narzucona, co uatrakcyjnia proces edukacji i sprzyja uczeniu się przez młodego i zazwyczaj opornego człowieka.

Doskonałym wstępem okazały się warsztaty pod nazwą Metody wspomagające uczenie się, na których – można powiedzieć – "rozebraliśmy mózg ludzki na czynniki pierwsze". Oczywiście pod kątem jak go najlepiej i najefektywniejszej jego eksploatacji. Bez wiedzy o jego funkcjonowaniu możemy popełnić wiele błędów, a co więcej – nie uzyskamy pożądanego przez nas rezultatu nauczania: skupienia uwagi ucznia i zapamiętania przez niego jak największej ilości wiadomości. Musimy więc uczyć, wyznaczając cel (mierzalny, krótkoterminowy i osiągalny), używać praktycznych przykładów na zastosowanie informacji, wprzęgać w nauczanie emocje i aktywizować w czasie lekcji, zależnie od wieku dzieci, prawą półkulę mózgową. A należy przy tym wiedzieć, że 7-latek na przykład skupia uwagę jedynie przez 7 minut (czyli wiek rozwojowy) +/- dwie minuty. Bardzo przydatnym, sprytnym pomysłem jest zadanie tematu lekcji z pytajnikiem, bo nawet jeśli kogoś to nie interesuje, mózg i tak zacznie się zastanawiać nad odpowiedzią na to pytanie.

 

Pod podobnym hasłem Kreatywna praca z dzieckiem pracowali nauczyciele przedszkolni i wczesnoszkolni, którzy uczyli się zabaw konceptualnych z małymi dziećmi.

 

Podobne zagadnienia poruszaliśmy na zajęciach Wybrane elementy treningu twórczości w pracy z uczniem gimnazjalnym, które dostosowane były do potrzeb nauczycieli starszych dzieci. Uczyliśmy się, jak przykuwać ich uwagę na zasadzie lekkiej prowokacji, wykorzystując twórcze pomysły.

 

O dotarciu do duszy dziecka trudnego mówiliśmy po projekcji filmu Pan do muzyki, francuskiego superprzeboju sprzed lat, opowiadającego o losach nauczyciela tego przedmiotu w jednym z francuskich domów poprawczych. Warsztaty odbyły się w zaprzyjaźnionym z nami Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach w ramach Letniej Filmowej Akademii Pomocy Psychologicznej dla Nauczycieli. Mówiliśmy o tym, jakimi metodami pozyskać mocje ucznia trudnego, nauczyć go empatii oraz pomóc mu budować wartość w samym sobie, wskazując i uwypuklając nawet najmniejsze jego sukcesy.

 

Pozytywnych emocji oraz postaw tolerancji empatii i otwartości na drugiego człowieka dotyczyły Warsztaty wrażliwości kulturowej. Ich uczestniczki miały możliwość "wejść w buty innego" i doświadczyć sytuacji osoby spoza danego kręgu. To zagadnienie jest szczególnie istotne w czasach globalizacji i związanych z nią takich zjawisk jak dyskryminacja, wykluczenie i ksenofobia. Inspiracji do refleksji nad własną postawą wobec uczniów dostarczył fragment filmu o sytuacji osieroconego dziecka, które znajduje się w nowym otoczeniu. Urozmaiceniem warsztatów były oryginalne ćwiczenia i gry pobudzające wyobraźnię.

Kreatywnością plastyczną zajęliśmy się na warsztatach, podczas których trzeba było zaangażować ręce na tyle, że odpoczywał umysł... Toteż gdy wchodziliśmy na zajęcia z Papierowej wiklinyQuillingu – magicznych zawijasów uderzała... cisza. Pomimo tego, że na warsztatach był komplet, pań wszystkie były tak skupione na swojej robocie, że w sali rozlegał się jedynie głos prowadzących zajęcia konsultantek, a efekty pracy ich "uczennic" można podziwiać na załączonych zdjęciach.

 

 

Co ciekawe, komplet słuchaczy mieliśmy na tak odmiennych zajęciach jak Zaburzenia depresyjne, Nauczyciel w szkole wobec przemocy domowej oraz Humor w szkole? O możliwościach zastosowania humoru i coachingu prowokatywnego w pracy nauczyciela. Z tym ostatnim warsztatem debiutowaliśmy w Metisie, ale już widać, że jest potrzeba jego rozbudowania, bo tematyka jest obszerna, a stosowanie tego środka oddziaływania bardzo atrakcyjne. Zapoznałyśmy się z typami humoru. Pierwszy – destruktywny dzieli się na: humor agresywny (destruktywny, wymierzony jest w innych, poniżający innych, sarkastyczny), który bywa stosowany jako sposób kontrolowania innych i manipulowania ich zachowaniem i humor poniżający "ja", dyskredytujący własne kompetencje, nadmiernie autoironiczny, który osłabia psyche i krzywdzi "ja". Drugi rodzaj to humor o charakterze konstruktywnym: humor afiliatywny, w którym wyraźnie da się wyczuć akceptację własnej osoby i innych ludzi, afirmacyjny, dobrotliwy, wyrażający tolerancję i humor wzmacniający "ja", polegający na utrzymywaniu dystansu i zabarwionego komizmem spojrzenia na własne wzloty i upadki. Mówiłyśmy przy tej okazji jak bardzo trzeba uważać, by nasz żart nie został podbity inteligentniejszą ripostą, która nas ośmieszy w oczach klasy. Zwracały uwagę na genezę i rolę przezwisk i zastanawiałyśmy się nad sposobami zwrócenia uczniom uwagi w sposób zabawny, ale szanujący ich uczucia.

 

W czasie zajęć z Zaburzeń depresyjnych rozgorzała gorąca dyskusja na ich temat, zastanawialiśmy się, jak zachowywać się w przypadku osoby dotkniętej depresją i co możemy zrobić my sami. Usłyszeliśmy, jak rozpoznawać depresję po jej symptomach, które muszą się utrzymywać powyżej dwóch tygodni, w liczbie co najmniej 5 z 8. W skład tego spisu symptomów wchodzi na przykład obniżenie nastroju, zmniejszenie zainteresowania, spadek lub wzrost masy ciała, bezsenność/nadmierna senność, zmęczenie/utrata energii, poczucie braku własnej wartości/poczucie winy, niemożność podjęcia decyzji/obniżona uwaga i myśli samobójcze. Zastanawialiśmy się, ile jest prawdy w stereotypie, że gdy ktoś mówi o tym, że chce popełnić samobójstwo, to na pewno tego nie zrobi... Usłyszeliśmy za to o innej, ciekawej prawidłowości. Otóż depresja zdaje się nie imać osób, które mają jasny i spójny system wartości, niezależnie od tego, jakie one są. Jeśli są buddystami, katolikami czy ateistami, – jeśli żyją według tego, w co wierzą, są wolni i odporni na depresję. Dlatego nawet jeśli spotykają ich tragedie, nie skutkują one depresjami. Może je natomiast wywołać w starszym wieku lęk separacyjny, nieprzepracowany lub źle przepracowany z dzieciństwie, którego pokłosiem jest nieradzenie sobie w dorosłym życiu, brak wiary we własne umiejętności i zaufania do siebie samego.

 

Ostatnie seminarium z cyklu trudnych dotyczyło Nauczyciela w szkole wobec przemocy domowej. Nie mogę nie streścić pokrótce, o czego dotyczyły te zajęcia, bo kilka informacji było z serii "wbijających w fotel". Statystyki dotyczące przemocy w rodzinie są bowiem zastraszające: ponad 64% przemocy seksualnej ma miejsce w rodzinie, a ofiarami przemocy na równi z dziewczynkami bywają chłopcy. Nie jest też prawdą, że kiedyś nie było nadużyć tego typu, były po prostu mniej nagłośnione, jest natomiast prawdą ze 6% seksualnych nadużyć na dzieciach wynika nie z pedofilii, ale z potrzeby natychmiastowego rozładowania napięcia. Co ciekawe, systemowi umykają najczęściej dzieci przedszkolne, przenoszone przez rodziców do innego przedszkola, którego obsada jest np. mniej podejrzliwa. Dzieci starsze, od 9. roku życia, kiedy zaczynają wymieniać z rówieśnikami informacje na temat funkcjonowania w rodzinie, stają się mniej narażone na przemoc. Rodzice zaczynają się bać konsekwencji gadatliwości swego dziecka! Ważną informacją dla nauczyciela jest to, że jest on jedynie wnioskodawcą, za to dyrektor szkoły jako funkcjonariusz publiczny jest osobą odpowiedzialną za uruchomienie odpowiednich procedur w przypadku podejrzenia o przestępstwie. Jak rozpoznać dzieci podległe przemocy i zaniedbane? Mają podejrzane urazy, które nie mogły powstać w czasie upadku, bywają samookaleczające się (rozdrapują strupy, obgryzają wargi, łamią ręce, zjadają opuszki palców), mają małą tolerancję na zmiany, ubierają się w wiele warstw ubrań, noszą w kieszeni kromki chleba, nie patrzą w oczy, nie inicjują kontaktu fizycznego, a wręcz się odsuwają, gdy on nastąpi i bardzo często przyjmują strategię strusia. Ale by procedura poszła w ruch i by uratować takie dziecko, trzeba być uważnym na takie sygnały, wyłapywać je z otoczenia, pytać personel szkoły, obserwować dziecko i... nie bać się konsekwencji.

 

Tak jak w czasie ferii zimowych byliśmy pełni uznania dla uczestników warsztatów za to, że nie przestraszyli się siarczystego mrozu i dotarli na miejsce, tak dziś jesteśmy pod wrażeniem tego, że uczestniczek nie zniechęciły dokuczliwe upały. A to, że wybrały Metis zamiast basenu i leżaka, bardzo nas cieszy i inspiruje do dalszych działań. Dziękujemy :)

 

zreferowała Beata Cielecka

Opublikowano 27 lipca 2012
Zarchiwizowano 21 sierpnia 2012

Oceny: 5 / 3 głosów

Kiepski Bardzo dobry

Wróć